Alternative flash content

Requirements

Alternative flash content

Requirements

Polecane

Kongres Mediów w Ziemi Świętej

Kongres Mediów w Ziemi Świętej

Polscy dziennikarze solidarni z narodem palestyńskim.

Kongres SMART: Inteligentny Region - koncepcja SMART CITIES

Kongres SMART: Inteligentny Region - koncepcja SMART CITIES

Ogólnopolski Kongres SMART to największe wydarzenie dedykowane przedstawicielom biznesu oraz...

Drukuj

Sekta chce wejść w posiadanie mojego majątku

niznik koparki
Wszystko przez głosy z nieba...

Rozmowa z Kazimierzem Niżnikiem - znanym i prężnie działającym przerdsiębiorcą z Mszany Dolnej, któremu na pod­stawie oskarżeńżony, bdącej pod wpływem grupy modlitewnej, założono Niebieską Kartę.

Redakcja: Jest Pan osobą znaną z walki z nieuczciwymi samorządowcami i urzędnikami. Jakie konsekwencje ponosi się, będąc w opozycji do władzy?

Kazimierz Niżnik: Cała sytuacja nękania mojej osoby zaczęła się nasilać po spotkaniu w Urzędzie Gminy Mszana Dolna, z wójtem Bolesławem Żabą, na którym powiedziałem, że myślę o uruchomieniu własnego portalu „UrzędasyPrzekrętasy.pl”. Podczas spotkania poprosiłem o pomoc i szansę współpracy z pewnymi referatami urzędu w Mszanie Dolnej. Po jakimś czasie otrzymałem z GOPS -u UGMD skierowanie do Lima­nowej na jakąś terapię - nie wiedziałem, co się dzieje, ale nie przejąłem się tym w ogóle, ponieważ takie skierowania są dla ludzi wymagających pomocy, a nie dla mnie. Dopiero po czasie dowiedziałem się, że to moja nieprzewidywalna żona założyła mi Niebieską Kartę.

R: Proszę pokrótce opowiedzieć, kiedy zaczęły się zmieniać Pana relacje z żoną.

KN: Kiedy zorientowałem się, że zarobione przeze mnie pieniądze gdzieś nadmiernie wyciekają - nawet 15 tysięcy nie starczało na miesiąc na życie. Prawdopodobnie część tych pieniędzy żona wyprowadzała do sekty. Odkryłem również, że małżonka podaje mi leki psychotropowe i wtedy zabloko­wałem jej dostęp do konta. Żona przez 23 lata nie pracowała, aczkolwiek pomagała mi w firmie, np. miała zawozić rachunki do księgowego, który prowadzi dokumentację finansową od początku istnienia firmy.

R: Jaki wpływ na żonę wywiera grupa modlitewna?

KN: Ona jest sterowana, zmanipulowana i całkowicie podpo­rządkowana tej sekcie. Potrafiła zostawić w Galerii Krakowskiej na 4 godziny, bez opieki, nasze małe dzieci – 5 letnią Justynkę i 10 letniego Mariusza i pojechać na obrzędy sekty. Początkowo nie zdawałem sobie sprawy z zagrożenia, modlitwa nie kojarzyła mi się z czymś złym, sam jestem wierzący. Dopiero podczas spotkań, które pierwotnie odbywały się w naszym domu i w domu teściów zorientowałem się, że dochodzi do czynności okultystycznych, wzywania duchów. W 2000 r. żona robiła zapasy na zbliżjące się 3 dni ciemności, a także na zbliżający się koniec świata. Gdy udało mi się zabrać jej grupowe przekazy, to kobiety z sekty stwierdziły, że ich życie jest zagrożone. One w to mocno wierzą

Uważa, że jej ciało zostało wzięte przez Boga, że miała przekaz, że jest ona wybrana na Polskę. I tego typu bzdury, jest tego kilka tysięcy stron. Każdy przekaz kończy się adnotacją – „UWAGA tylko do wiadomości grupy A.N.P.” Dlatego po publikacji materiałów na portalu „Wieści z Gór” żona mówi, że jej życiu zagraża wielkie niebezpieczeństwo - w jej mniemaniu już chciano ją zabić.

R: Jakie jest podejście żony do codziennych obowiązków, jak wygląda jej rozkład dnia?

KN: W dni powszednie cały czas przegląda Internet, księgę prawdy, przekazy. Ślepo wierzy we wszystko, co usłyszy. Żyje słowami, które wypowiada ich liderka. Powtarza, że żyjemy w czasach ostatecznych i potrzebujemy oczyszczenia. Nato­miast niektóre niedziele spędza na modlitwie poza domem.

Zgodnie ze spisanymi przeka­zami, liderka grupy była w przed­sionku nieba i słyszała rozmowę Pana Jezusa z Matką Bożą.

.

Jako alibi, zabiera ze sobą naszą córkę Justynkę. Wmawia jej, że ma zostać zakonnicą. Dawniej żona starała się zajmować domem, ale od dwóch lat dom jest totalnie zaniedbany. Pewnego razu, gdy chciałem sfotografować bałagan panujący w domu, rozbiła mi aparat.

R: Czy ta agresją u żony zdarza się często?

KN: Tak jak już powiedziałem, żona momentami bywa agre­sywna, np. wybijała szyby w łazience. Zdarza się, że atakuje mnie pięściami, uderza w złości i prowokuje lub ciągle gdzieś wydzwania. Jak przychodzi jakaś poczta do domu dla mnie, to mi jej nie oddaje, tylko ukrywa przede mną albo oddaje, kiedy upływa termin odpowiedzi. Jak tylko uda jej się wejść do mo­jego biura przegląda maile, wykrada różne dokumenty. Bywa też tak, że podsłuchuje rozmowy, kradnie pieniądze. Kiedy jest szczególnie agresywna, wzywam pogotowie - wtedy zabierają ją, ale nie zatrzymują na dłużej, żeby zrobić jej badania, więc szybko wraca do domu.

R: Czy te problemy psychiczne pojawiały się wcześniej?

KN: Niestety tak. Żona jest bardzo zmienną osobą. W prze­szłości porzuciła swoje dziecko. Ukrywając ciążę do ósmego miesiąca, uciekła do Niemiec. Gdy wróciła do Polski dwa tygo­dnie po urodzeniu dziecka oddała je do domu dziecka. Miewała też myśli samobójcze będące rezultatem tego, że u niej w domu panowała bieda. Synem Mariuszem tak się opiekowała, że teraz ma on problemy z kręgosłupem, bo spadł z przewijaka. Kiedy gotuje obiad, wszyscy muszą jej pomagać. Niedomyte garnki z resztkami jedzenia walają się potem przez cały tydzień po kuchni. Wszędzie w domu panuje bałagan.

R. To może samemu warto posprzątać.

KN: Niestety, żona nie pozwala nic ruszać ani dotykać. A jak tylko próbuję posprzątać cały ten bałagan to wzywa policję, że się nad nią znęcam i maltretuję. W sekcie wmówili jej, że będzie wielka bieda, więc ona zbiera stare rzeczy, biustonosze, rzeczy spożywcze, stare gazety, listy z Radia Maryja. Dom jest zagracony – pełno wiaderek, niedomytych garnków z resztkami jedzenia. Kupiona papryka gnije w lodówce.

R: Być może u żony ujawnił się zespół zbieractwa?

KN: Kolekcjonowanie wszystkiego staje się już uciążliwe. Mam zdjęcia kuchni, na którą zostało wydane ponad 30 tysięcy zł, a teraz wszystko jest zniszczone. Wszystko jest odkładane. Jak dzieci były małe postawiła w korytarzu bazie i stały one tak przez 14 lat. W każdym pomieszczeniu musi być coś, co jest zbędne. Na przykład w łazience jest pełno zużytych szczoteczek do zębów, wyciśniętych opakowań po paście do zębów. Gdy je raz wyrzuciłem, żona potrafiła je pozbierać ze śmietnika i przynieść z powrotem do łazienki.

R: Pana żona podczas rozmowy z nami mówiła, że pan ogranicza jej pieniądze na życie.

KN: Tak na pewno nie jest. Żona nie pracuje i aż do 2014 r. miała dostęp do wszystkich zarobionych przeze mnie pieniędzy. Po prostu pieniądze przeznaczała na zakupy niepotrzebnych rzeczy, które teraz tylko zagracają dom. Sterty kosmetyków, książek, suplementów diety w ilościach hurtowych, które żona zażywa od 10 lat bez opamiętania zalegają po całym domu. Pieniądze na życie przeznacza też na opłacenie mandatów, bo nagminnie popełnia wykroczenia – zostało jej już nawet dwa razy odebrane prawo jazdy. Czasem nawet 15 tysięcy nie starczało jej na miesiąc na życie.

R: Myśli pan, że zachowanie żony wynika z ideologii, którą wyznaje sekta?

KN: Jej stan pogorszył się od momentu odebrania jej prze­kazów, które należą do grupy. Zaczęła zachowywać się jak niepoczytalna, dzwoniła na policję mówiąc, że jej świętości zabrałem. Tam jest zapisane, że jak ktoś spoza sekty zobaczy te przekazy, to ona pójdzie do więzienia. Najgorsze, że ona w to mocno wierzy, że może za kratki za to trafić.

R: Czy żona często wzywa policję do waszego domu na interwencję?

KN: Tak, żona często wzywa policję i pogotowie do naszego domu. Jest bardzo przebiegła i świetnie potrafi manipulować otoczeniem. Jak chce ściągnąć policję to mówi im, że chcę zabić ją i syna. Mam też zastrzeżenia, co do pracy policji, które będą przedmiotem mojej skargi. Dla przykładu, prosi­łem ich o pomoc w opuszczeniu domu, bo żona nie pozwala mi spokojnie z niego wyjść. Gdy razem z nimi opuszczałem dom - ona momentalnie za nimi zamknęła drzwi i potrafiła tak mocno uderzyć mnie pięścią pod okiem, że rozścieła mi skórę na twarzy. Policjanci na to nie zareagowali, udali, że się nic nie stało. Z kolei raz, gdy spałem na warsztacie po małej gościnie znajomych z Ukrainy – żona przyszła około drugiej w nocy i zaczęła mi wykradać pieniądze. Jak się obudziłem, to wywią­zała się sprzeczka. Wtenczas żona uderzyła mnie i zamknęła się w sąsiednim pomieszczeniu. Z krzykiem zadzwoniła na policję, a gdy funkcjonariusze przyjechali to zakuli mnie i zawieźli na izbę wytrzeźwień.

W trakcie jej prowokacji ja jestem bezbronny, bo mam Niebieską Kartę. Nie mogę odpieraćżadnych jej ataków, bo od razu zostałbym aresztowany i zawieziony do szpitala na oddział psychiatryczny.

R. Głośno było o pańskim zatrzymaniu przez policję i odwiezieniu do szpitala psychiatrycznego w Nowym Targu. Jak do tego doszło?

KN: Moja żona, tak jak już mówiłem, świetnie manipuluje otoczeniem i jest doskonałą aktorką. Całe zdarzenie zaczęło się typowo: żona - jak to robiła już wcześniej - zabrała mi kluczyki od samochodu. Działania wezwanych kilkakrotnie przeze mnie funkcjonariuszy polegały na rozmowach z żoną i kończyły się jedynie stwierdzeniem, że w tej sprawie nie da się nic zrobić. W następnym dniu poszedłem jak zwykle rano do pracy, po czym wróciłem z warsztatu po stojący pod domem samochód. Pod domem zastałem wezwaną przez żonę policję i straż gminną oraz nadjeżdżającą karetkę pogotowia. Przybyli mundurowi i sanitariusze zastraszyli mnie i przymusili podstępem do wejścia do karetki. Następnie zabrali do szpitala w Nowym Targu na oddział psychiatryczny, gdzie bez mojej zgody zostałem zatrzymany na tygodniową obserwację, mimo interwencji telefonicznej mojego adwokata.

R: Jak widać został pan wypuszczony ze szpitala. Czy to oznacza, że nie zdiagnozowano u pana żadnej choroby?

KN: Nie wykryto u mnie choroby. Na nic zdały się konfa­bulacje mojej żony, które w konfrontacji z zeznaniami moich dzieci wypadły niewiarygodnie.

R: Czy pobyt w szpitalu psychiatrycznym naraził pana na jakieś inne straty niż moralne i wizerunkowe?

KN: Zaistniała sytuacja naraziła moją firmę na poważne straty, ponieważ pozbawiła mnie możliwości wyjazdu za gra­nicę, gdzie miałem umówione spotkania z kontrahentami, co mogę udokumentować. Co więcej, w kwietniu 2015 r. moja żona wniosła do sądu w Nowym Sączu sprawę o ubezwłasno­wolnienie. Po analizie dokumentacji, przypuszczamy z adwo­katem, że jej działaniami sterują osoby trzecie i postaramy się to udowodnić. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że grupa modlitewna – sekta, chce wejść w posiadanie mojego majątku, bowiem wartość mojej firmy jest znaczna, nie wliczając w to wartości samego domu i ziemi. Alarmujące jest też ułatwianie żonie działań przez funkcjonariuszy służb publicznych, które odbywa się przy cichym przyzwoleniu miejscowych władz, bowiem dyskredytacja mojej osoby w lokalnym środowisku jest im na rękę. Dla przykładu żona, pomimo, że od marca 2015 r. ma zabrane prawo jazdy, dalej jeździ samochodem, a miejscowa policja zdaje się udawać, że o tym nie wie.

Do śledzenia dalszych losów Kazimierza Niżnika zapra­szamy na portal Wiescigor.pl

 

 

 

Telewizja Wieści Prosto z Gór

Mighty Free Joomla Template by MightyJoomla