Limanowa: Burmistrz chce podzielić społeczeństwo
List do starosty świadczy o poziomie wiceburmistrza i jego zaciętości ale i o burmistrzu jakiego ma zastępcę -rozmowa z Wojciechem Włodarczykiem Wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Limanowskiego.
K: Panie przewodniczący, wiceburmistrz Wacław Zoń wysłał pismo do starosty. Pozwolę sobie go w tym miejscu zacytować: Mam nadzieję, iż po powyższym kolejnym wystąpieniu w tej sprawie zacznie pan wreszcie wykonywać swoje obowiązki wynikające z ustawy i zajmie się w końcu przywołaniem do porządku przewoźników, którzy łamią porządek prawny obowiązujący w naszym kraju. Inaczej przyjdzie mi przyjąć, iż w tym procederze łamania prawa jest pan nie tylko obserwatorem, ale wręcz uczestnikiem. Czy to pismo to była próba zastraszenia starosty?
Wojciech Włodarczyk: To tak wygląda. Starosta też musi przestrzegać prawa i widzieć drugi koniec kija, bo może on uderzyć w budżet starostwa. Prawo w Polsce mamy tak nieczytelne, często paragraf przeczy paragrafowi, dlatego w każdym przypadku jest potrzebny zdrowy rozsądek. Przecież gdyby Puchała podjął złą decyzję, to teraz przewoźnicy żądaliby odszkodowania od starosty. Skoro wiceburmistrz jest alfą i omegą i zna prawo tak doskonale, to niech weźmie odpowiedzialność na siebie, a nie wprost zarzuca łamanie prawa komuś innemu, i to w tak nie przyzwoity sposób. Ostatni werdykt NSA potwierdza jakie mamy niejasne prawo w tym zakresie, czy mamy uważać, że w poprzednich sądach wydawali opinię na ten temat laicy? Czy też ktoś tam przez kogoś dotarł? Ale na to, to już musimy poczekać.
K: Zachowanie pana Zonia można odbierać jako próbę podporządkowania i narzucenia swojego sposobu działania drugiemu organowi administracyjnemu.
WW: Jest tak jak pan mówi, ale to świadczy o poziomie wiceburmistrza i jego zaciętości. Nie chcę potęgować nienawiści, chcę, żeby się to zmieniło. Limanowa zasługuje na takiego burmistrza, który będzie łączył, a nie dzielił. Ma pan przykład stanowiska burmistrza odnośnie Zjazdu Limanowian, nie dość, że kłamie w żywe oczy, to chce podzielić społeczeństwo limanowian, próbą zorganizowania zjazdu na jesieni. Nie może się pogodzić z tym, że ktoś inny miał przed nim taki pomysł. Tłumaczy się głupio, że on to planował. Dodatkowo obraża tak znakomitych ludzi twierdząc, że ,,brak wybitnych rodaków wbijał się w oczy”. Pytam: jak się czują ci, co byli obecni na zjeździe, słysząc takie stanowisko burmistrza? Mam nadzieję, że limanowianie podejmą właściwe decyzje w jesiennych wyborach.
K: „Zoń to najbardziej skompromitowany urzędnik w regionie” - tak skomentował sprawę pisma Zonia do starosty Bogumił Pietrucha. Czy tacy ludzie powinni pełnić funkcje urzędnicze?
WW: Skompromitowani nie powinni, ale ja nie chcę tu stawiać tak jednoznacznego stanowiska odnośnie wiceburmistrza. Ma on swój świat, swoje poglądy, swoje przekonania. To pan burmistrz wybrał sobie wiceburmistrza, akceptując jego metody działania. To burmistrz bierze odpowiedzialność za to, jakie decyzje są podejmowane w urzędzie. Jest wiele takich spraw dotyczących inwestycji w mieście, jak tylko coś nie wychodzi, to winien urząd budowlany, bo poddaje się rzekomo presji byłych władz miasta. Przecież tego nie idzie słuchać, kiedy się zna fakty. Zobaczymy jaki będzie finał rynku maślanego, bo jak na razie to jest wiele znaków zapytania.
K: Widzi Pan szansę rozwiązania tego konfliktu?
WW: Zapowiada się, że to potrwa. Źle się stało, że dworzec PKS trafił w prywatne ręce. Bardzo mocno, wraz z grupą radnych gminy Limanowa, sprzeciwialiśmy się prywatyzacji. Ale nic nie dało się zrobić - układ upiekł swoją pieczeń, bo mieli większość i dziś z tego drwi. Ja wtedy opowiadałem się za kupnem dworca, uzasadniając, że jeżeli miasto nie jest zainteresowane taką propozycją, to nabądźmy go na własność gminy Limanowa. Wydrwiono mnie i wyśmiano. Dziś widać, że miałem rację, bylibyśmy wybawcami tego co się obecnie dzieje.
K: Sprzedaż dworca wiąże się z pewnością z wieloma utrudnieniami dla pasażerów. Podobnie było w przypadku likwidacji przystanków dla firm przewozowych z Limanowej. Burmistrz nie chce dbać o komfort pasażerów i jednocześnie swoich wyborców?
WW: Obecny burmistrz był wtedy starostą. Jako starostwo też mogli go kupić - nie zrobili tego, bo byli poukładani z PSL i nie chcieli im wchodzić w drogę, żeby nie pokrzyżować ich interesów. Dziś odzyskanie dworca pod zwierzchność samorządu jest trudne, ale nie można powiedzieć, że nie jest niemożliwe. Potrzeba mądrych władz i dogadania się z właścicielami firmy PKS. To byłoby szansą na uporządkowanie komunikacji publicznej na naszym terenie chyba, że się na tyle zmieni u góry, że pojawi się nowe i bardziej czytelne ustawodawstwo w tym zakresie. Nie można natomiast dopuścić do zmiany zapisu w planie zagospodarowania przestrzennego miasta, że w tym miejscu może być coś innego jak dworzec komunikacji publicznej, bo wtedy to tylko przybędzie nam następny sklep wielkometrażowy, a miasto nie ma innego terenu pod dworzec, znajdującego się w centrum Limanowej.