Dla Władysława Biedy, ważniejsza jest kariera polityczna niż honor
Zadziwia mnie że posuwania się do kłamstwa, aby za wszelką cenę wybielić swoją osobę.
Nie chcę narazić pewnych ludzi na jakieś konsekwencje ze strony tego niezdrowego i skrajnie niebezpiecznego układu władz miasta. Zmuszony jestem do powiedzenia całej prawdy o kulisach tej rozmowy. Dobro się rodzi w bulach i myśmy tego doświadczyli.
Wywiad z Wojciechem Włodarczykiem - Wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Limanowskiego.
K: W sobotę odbył się I zjazd limanowian. Odbił się on szerokim echem w mediach - pojawiły się kontrowersje wokół kwestii, dlaczego nie miał on miejsca w Domu Kultury w Limanowej z udziałem burmistrza?
Wojciech Włodarczyk: Marzyłem o takim prawdziwym zjeździe limanowian. Był on zorganizowany z myślą o integracji wszystkich, nie tylko mieszkańców, ale także tych którzy się tutaj urodzili, którzy tutaj mieszkali lub stąd pochodzą. Za dużo osób dopatrywało się w tym wydarzeniu polityki.
K: Może podejrzewali, że próbujecie coś ugrać?
WW: Nam zależało na tym, żeby ponad podziałami dokonać czegoś dla naszego regionu, bo to jest ważne byśmy mogli się rozwijać na tym trudnym terenie pod względem ekonomicznym, ale za to bardzo pięknym i atrakcyjnym jeśli chodzi o walory turystyczne i wypoczynkowe. Mamy wielu ludzi wywodzących się stąd, którzy sporo dokonali w Polsce i świecie, i zajmują różne wysokie stanowiska, szczególnie w dziedzinie kultury. Chcieliśmy tych ludzi połączyć, pokazać, że osoby spoza polityki mogą wniknąć w region i mogą coś dla tego regionu zrobić ze względu na swoje pochodzenie, a co też ważne, czasem pogodzić polityków.
K: Bardzo słuszna idea.
WW: Tak uważaliśmy, dlatego zwracaliśmy się do wielu osób, aby się włączyły w przygotowania związane ze zjazdem - do burmistrza również skierowaliśmy naszą propozycję współpracy. Udaliśmy się do niego w czterech, pan Stefan Hutek, pan Leszek Mordarski, pan Marek Dudek i ja. Nie dał rady w tym spotkaniu wziąć udziału pan Andrzej Pilawski, ze względu na inne obowiązki. Myśleliśmy o tym, żeby ten zjazd szerzej zorganizować, łącznie z bazą noclegową. Jednak z rozmowy z panem burmistrzem odczuliśmy, że nie chce się w to włączyć, i że dopatruje się w tym wydarzeniu czegoś więcej, ale nie chciałbym tu iść w tym wywiadzie o krok za daleko.
K: Ale za to w zorganizowaniu zjazdu pomógł wam starosta Jan Puchała. Może należało wybrać późniejszy termin?
WW: Dla nas ważne były daty. Nie mógł ten zjazd odbyć się za rok, bo rocznica stulecia bitwy limanowskiej była w tym roku. Burmistrz uważa, że Limanowa nie miała z tym nic wspólnego, jak już napisał o tym jeden z limanowskich portali, wyłapując moją wypowiedź na Sesji Rady Powiatu, ale przecież ta bitwa odbyła się na ziemi limanowskiej. To była bitwa, która odwróciła losy I wojny Światowej, zrodziła myśl o odrodzeniu Polski. Uważam, że miała ona wielkie znaczenie dla historii całego naszego narodu.
K: Czyli ze względu na bitwę limanowską termin zjazdu został ustalony na czerwiec?
WW: Data czerwcowa także dlatego, ponieważ w tym roku odbyła się kanonizacja Jana Pawła II, który 16 czerwca Limanową odwiedził. Wprawdzie zatrzymał się tylko tutaj na chwilkę, jadąc do Starego Sącza, ale pobłogosławił Limanowej przed Bazyliką Limanowską, gdzie króluje nam Pieta Matki Boskiej Bolesnej. To Jej przede wszystkim zawdzięczamy zwycięstwo w bitwie limanowskiej. Koronacji Piety dokonał w roku 1966 abp Karol Wojtyła, a rekoronował ją już, jako Jan Paweł II w dniu 22 czerwca 1983r. Jan Paweł II trzeciego maja 1991r. podniósł Kościół w Limanowej do rangi bazyliki mniejszej. Chcieliśmy też podkreślić osobę śp. ks. biskupa Bednarczyka, który był wybitnym Limanowianinem, a 23. lutego minęła setna rocznica jego urodzin, zaś 29 czerwca obchodził imieniny.
K: Rzeczywiście, wiele wydarzeń miało miejsce w czerwcu.
WW: Dążyliśmy do tego, aby wszystkie te daty spiąć. Jest ich więcej, co podkreślili goście uczestniczący w zjeździe, ale ze względu na czas nie daliśmy rady ich wszystkich wyłapać. A jeśli chodzi o pomoc starosty to od razu pomysł ocenił bardzo dobrze, ubolewał nad tym, że nie zaplanowaliśmy wcześniej większych środków na to wydarzenie, ale mimo to znalazł 1000zł w budżecie, aby nam pomóc. Włączył się także organizacyjnie, oddelegował do komitetu organizacyjnego Panią Justynę Tokarczyk - Dyrektor Wydziału Kultury i Promocji Starostwa Powiatowego, co się przełożyło na to że ten wydział wiele nam pomógł podczas organizacji. Ponadto podniosło to rangę zjazdu, za co jesteśmy wdzięczni Staroście Limanowskiemu. Jeśli zaś przekłamania będą pojawiać się w mediach to zainterweniuję.
K: Nie można zarzucać burmistrzowi, że nie wie czym ta bitwa była dla Limanowej. Skoro bitwa doprowadziła do odrodzenia w Polsce, to może założeniem burmistrza było zapobiec odrodzeniu się przed wyborami społeczeństwa obywatelskiego w Limanowej?
WW: Nie chciałbym tu być złośliwy, mam wiele pokory w sobie, jeśli trzeba bronić prawdy stać mnie na odwagę, ale tu naprawdę nie wiem co kierowało burmistrzem.
K: Uważa Pan, że dla burmistrza prawdy historyczne są mało ważne? Bardziej skupia się on na obecnej polityce.
WW: Znów mnie pan prowokuje, szanuję pańską dociekliwość, ale nie chcę, żeby wywiad skupił się na burmistrzu, ma takie zdanie, ale nie wiem dlaczego takie stanowisko zajął. Chciałbym w naszej rozmowie podążać w kierunku integracji limanowian, a nie dzielenia.
K: Skupiamy się na burmistrzu, bo jest włodarzem Limanowej i to on powinien odgrywać kluczową rolę w powitaniu gości – to wiąże się ze sprawowaną przez niego funkcją. Jego zachowanie było niestosowne w odniesieniu do tego wydarzenia. A dziś pojawiło się stanowisko Burmistrza Limanowej w tej sprawie, która Pana stawia trochę w niekorzystnej sytuacji.
WW: No podniósł mi pan trochę ciśnienie tą informacją, muszę się zapoznać z tym stanowiskiem.
K: Nie czytał Pan tego?
WW: Nie czytałem, dlatego zarzuciłem Panu prowokację, po prostu mam za mało czasu, aby na okrągło śledzić media.
K: To proszę niech się Pan zapozna z tym stanowiskiem i za moment wrócimy do rozmowy.
K: No i co Pan na to?
WW: Zadziwia mnie burmistrz, że brnie w takim kierunku zapierania się, ale również posuwania się do kłamstwa, aby za wszelką cenę wybielić swoją osobę. Nie ma to dla niego znaczenia, że stawia innych w niekorzystnej sytuacji, kłamiąc. To mnie utwierdza w tym, że dla niego ważniejsza jest kariera polityczna niż honor. Dlatego zmuszony jestem do powiedzenia całej prawdy o kulisach tej rozmowy. Panie redaktorze, nie dopuszczaliśmy myśli o tym, żeby zjazd organizować bez burmistrza. Jego udział nadałby rangę wydarzeniu. Zależało nam na logo i herbie miasta Limanowa. Planowaliśmy, żeby z czasem w tym wydarzeniu udział brali wszyscy wójtowie i burmistrzowie, a także starosta. Przede wszystkim kierowaliśmy się datą 100 lecia bitwy Limanowskiej. Dla nas ta okrągła data była tak ważna, dlatego ten temat traktowaliśmy bardzo poważnie.
K: Mówiąc bardzo łagodnie, burmistrz zachował się mało elegancko.
WW: Chcieliśmy w związku z tą datą w centrum miasta umieścić odpowiedniej wielkości obelisk z tablicą upamiętniającą bitwę Limanowską, na której by się pojawiła odpowiednia treść ze wzmianką: w setną rocznicę Limanowianie. Do końca nie mieliśmy wypracowanego stanowiska gdzie ten obelisk miałby być osadzony. Myśleliśmy o Rynku, braliśmy pod uwagę, że jest to blisko centrum informacji turystycznej. Z panem Zbroszkiem i panem Leszkiem Mordarskim rozważaliśmy również teren parku, zastanawialiśmy się nad tym, gdzie by taki obelisk umieścić, żeby nie umniejszać roli jaką odgrywa muzeum. Marzyliśmy, aby w centrum Limanowej powstało coś nawiązującego do cmentarza na Jabłońcu, aby przy tym obelisku umieścić mapkę wszystkich cmentarzy i grobów związanych z bitwą limanowską i I wojną światową. Mieliśmy na uwadze turystów, którzy, gdy odwiedzą Limanową, mogliby odwiedzić te jakże ważne historycznie miejsca.
K: Pomysł wydaje się być dobry.
WW: Ja poprosiłem pana Eugeniusza Wojaka o bryłę kamienia, aby na ten cel przekazał nieodpłatnie. Powiedział: nie ma problemu; zapytał tylko na ile kubików 3, 4, 5? Odebrałem telefon, że kamienie zostały przygotowane, mieliśmy podjechać z artystą i wybrać. Jakiś czas odciągałem termin wyboru kamienia, mając nadzieję, że burmistrz zmieni zdanie, ale po pewnym czasie odmówiłem, gdyż burmistrz nie zmienił swojej decyzji. W tym miejscu muszę nadmienić że pan Stefan Hutek z panem Walentym Rusinem zapewniali nas, że burmistrz obiecywał im, że jak najbardziej wszystko jest w porządku, że wyraża zgodę na użycie herbu, byłem pewny, że tak jest, gdyż już nie pamiętam dokładnie, ale bodajże w październiku Stefan Hutek rezerwował Limanowski Dom Kultury. Z tą myślą szliśmy do burmistrza, z przekonaniem, że wszystko jest również po jego myśli i tak przedstawialiśmy mu sprawę.
K: Wierzyliście ze jesteście na dobrej drodze?
WW: Natomiast pierwszy, ku naszemu zaskoczeniu, ripostował naszą propozycję etatowy doradca burmistrza, mieszając dwie uroczystości: święto żołnierzy wyklętych z setną rocznicą bitwy limanowskiej. Prawdę mówiąc z jednym i drugim były problemy na pewno nie z naszej winy. Kiedy przedstawiłem, że chodzi nam o zjazd limanowian, burmistrz zajął stanowisko, że nie wyrazi zgody na żaden obelisk w centrum Limanowej. Zaś etatowy doradca powiedział tak jak dokładnie zacytowałem to na Sesji Rady Powiatu, że Limanowa nie miała nic wspólnego z bitwą limanowską, tam się bili Węgrzy, Austriacy z Rosjanami, dodatkowo rzucając pod moim adresem jakieś epitety. Ja przeprosiłem, że w takich okolicznościach się nie da rozmawiać, a jeżeli wierzą w jakieś plotki i oszczerstwa pod moim adresem, jak również pod adresem księdza, nie chcę tu już podawać jakiego, to jest to do wyjaśnienia w innych okolicznościach, i że ich zarzuty rozmijają się z prawdą.
K: Jakie stanowisko zajął burmistrz?
WW: Pan Burmistrz potwierdził wypowiedź swojego doradcy, dodając, że te obchody zostawmy Węgrom, bo to ich zwycięstwo, podobnie jak dla Polaków Monte Cassino. Próbowaliśmy dyskusję wyprowadzić na prostą, tłumacząc, że ten obelisk może też być odsłonięty i poświęcony podczas zjazdu limanowian i nic to nie będzie przeszkadzać obchodom grudniowym, ale jedynie może to ułatwić turystom oraz uczestnikom obchodów, w trafieniu na cmentarz Jabłonecki. Żadne argumenty nie docierały, dlatego pan Marek Dudek, pan Leszek Mordarski opuścili gabinet burmistrza. Ja również wyszedłem, ale zwróciłem się jeszcze do burmistrza, że łatwiej by mu było, gdyby się pozbył swojego etatowego doradcy, który cały czas doprowadzał do pyskówki. A znam go już od jakiegoś czasu, jak potrafi rzucać oszczerstwa i kłamstwa pod czyimś adresem. Ale za to odpowiedzialność też spada na burmistrza, bo to on go zatrudnia i jak widać ta intryga mu odpowiada.
K: Panie przewodniczący, ale burmistrz twierdzi że Limanowski Dom Kultury był dla was do dyspozycji jak również proponował wam datę po pierwszym listopada.
WW: Jeśli chodzi o Limanowski Dom Kultury to wiem, że został zablokowany dla zjazdu limanowian, ale ja nie byłem świadkiem tych ustaleń. Ustalał to pan Stefan Hutek i Walenty Rusin to niech oni się wypowiedzą w tej kwestii. Natomiast nadmieniał, że lepsza by była data po pierwszym listopada, gdyż mieszkańcy odwiedzają groby bliskich, ale nie proponował współorganizacji tego zjazdu. Tak, że to jest następne przekłamanie burmistrza. Nie pamiętam, ale któryś z panów mi mówił, że po przemyśleniu burmistrz, czy też jego doradca, mówił mu, że ten obelisk ma sens, ale zrobią to sami po pierwszym listopada. Mógłbym jeszcze inne niestosowne zachowania ze zjazdem limanowian przytoczyć, ale nie chcę narazić pewnych ludzi na jakieś konsekwencje ze strony tego niezdrowego i skrajnie niebezpiecznego układu władz miasta.
K: Co Pan powie na wypowiedź dotyczącą oceny tego zjazdu, przecież burmistrz wyraźnie próbuje z was zadrwić.
WW: Dokładnie tak to odebrałem, ale uczestnicy zjazdu mieli na ten temat inne zdanie, po prostu wszyscy gratulowali pomysłu i proponowali pomoc w organizacji następnego zjazdu. Natomiast burmistrz z swoim układem zrobił wiele, aby ta frekwencja była jak najmniejsza. Przykro mi bardzo, że musiałem się posunąć tak daleko, ale nie mogłem inaczej, po prostu moim obowiązkiem jest bronienie prawdy. Pragnę jeszcze podziękować ks. dr. Wiesławowi Piotrowskiemu, że też włączył się w organizację zjazdu limanowian, a także pozwolił go zorganizować na placu przykościelnym. Na koniec powiem, że ten zjazd naprawdę się rozrośnie, bo dobro się rodzi w bólach i myśmy tego doświadczyli.