Wójt Pazdan jest intrygantem zepsutym do szpiku kości
Władze gminy próbują manipulować, podżegają i prowokują konflikt, a winę zrzucają na kogo innego.
Oni próbowali Annę Górkę skompromitować za wszelką cenę, mając całą wiedzę o sytuacji tej rodziny. Tak właśnie zachowuje się układ panujący w gminie Limanowa, to jest stalinowska metoda manipulowania ludźmi - rozmowa z Wojciechem Włodarczykiem Wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Limanowskiego.
K: Otrzymaliśmy list od Anny Górki odnośnie drogi, którą własnym kosztem wybudowała, a która jest notorycznie niszczona przez wodę. Zwraca się ona o pomoc do wójta gminy i prosi go o wybudowanie fosy, ale bezskutecznie. Co Pan myśli o tym problemie?
Wojciech Włodarczyk: Anna Górka zwróciła się do mnie osobiście i poznałem bliżej tę sprawę. To jest bardzo krzywdzące dla niej, tak nie można postępować. Przewodniczący rady zarzucał pani Ani, że podchodzi emocjonalnie do sprawy, ale czasem nerwy puszczają jak się nie może nic załatwić.
K: Dziwią się pani Ani, a z tego co mówią mieszkańcy wynika, że wójt również jest porywczy?
WW: Wójta to ja widziałem w dużo większym rozstroju nerwowym, natomiast państwu Górkom nie jest łatwo, ale mają dobre serce. Wybudowali drogę sami, za własne pieniądze. Skoro sąsiedzi zagrodzili im drogę to skierowali sprawę do sądu, o wyznaczenie drogi koniecznej i wygrali ją. Teraz ich droga jest niszczona przez wodę spływającą z drogi gminnej. Wójt odmawia wykopania fosy, tłumacząc się konfliktem, a powinien tam wejść i rozstrzygnąć sprawę. Pani Górka żąda tylko pogłębienia fosy na drodze publicznej, brak tej fosy powoduje, że woda wpływa na jej drogę prywatną. Jeśli gmina nie zdążyła przeprowadzić odpowiednich procedur, aby wprowadzić prawo własności na drodze, to jest już wina wójta, że zwlekał tyle lat.
K: Pani Gorka podejmuje wiele działań, żeby wreszcie fosa została wykonana. Wzięła udział w ostatniej sesji rady miasta, na której złożyła skargę.
WW: Skarga pani Anny była zasadna, komisja nie rozpatrzyła tego poprawnie. Radzie gminy też ta sprawa została źle przedstawiona. Poza tym warto dodać, że państwo Górkowie, przed pójściem na drogę sądową, próbowali się dogadać polubownie, chcieli wykupić grunt pod drogę, co z początku dawało im nadzieję, że sprawa się uspokoi i zostanie pozytywnie załatwiona, ale okazało się, że nie ma na to szans, więc państwo Górkowie niemieli innego wyjścia, jak wejść na drogę sądową. Wójt powinien doskonale to rozumieć.
K: Wójt Pazdan zachowuje się analogicznie jak z Gancarczykiem – jeśli w grę wchodzi konflikt sąsiedzki to on jak struś chowa głowę w piasek.
WW: Powiem więcej, w wielu przypadkach jest mu to na rękę, że może się wytłumaczyć konfliktem. Problem tkwi w tym, że to jest niezdrowy układ. Wójt planuje taką właśnie strategię działania, nie zwracając uwagi na to, jaką cenę płacą za to mieszkańcy. Mojej osobie zarzucono, że ja chcę skonfliktować ludzi mieszkających wzdłuż drogi publicznej Limanowa - Chełmiec. Chcemy tam wykonać chodniki. Ich budowa jest rozłożona na 3 etapy, ale to trzeba wytłumaczyć mieszkańcom, że będą zrobione wszędzie, ale stopniowo. Musi być pewna strategia działania - należy powiedzieć ludziom kiedy co robimy i to wykonać, a nie przekładać z roku na rok.
K: No tak, plan działania wydaje się rozsądny. W czym zatem tkwi problem?
WW: Władze gminy próbują manipulować, podżegają i prowokują konflikt, a winę zrzucają na kogo innego. Tak właśnie zachowuje się układ panujący w gminie Limanowa. W tym przypadku gmina daje 50% środków do chodników, dodatkowo robi projekt na chodniki, a za rozplanowanie etapów wykonania chodników próbuje zrzucić na moją osobę podżegając, że ja robię wszystko, żeby skłócić mieszkańców. Panie redaktorze czy pan by dał pieniądze samorządowe, nie dając sobie prawa, wpływu na to jak te pieniądze będą zainwestowane?
K: Z pewnością chciałbym wiedzieć jak zostaną zagospodarowywane. Co w tym złego?
WW: W Pisarzowej wójt podpuścił pół sali aby atakowali Włodarczyka, dlaczego chodnik w tym roku będzie budowany w Kłodnym a nie w Pisarzowej. Jeśli taki mądry, czemu tego nie robił w Kłodnym? Bo jest intrygantem zepsutym do szpiku kości. W tym galopie zapomnieli, że w ten sposób również, w niekorzystnej sytuacji stawiają swoich radnych z PSL, którzy na szczeblu powiatu są z nami w koalicji.
K: Ale gdzieś jest inaczej? Konflikty, demoralizujące działania, intryganctwo są raczej typowe dla większości rządzących.
WW: Muszę przyznać, że na poziomie powiatu dogadujemy się bez żadnych problemów i wszyscy jednogłośnie poparli projekt budowy chodników. W powiecie też są różnice zdań, owszem, ale jak coś zaplanujemy to jest święte. A w Limanowej coś się zapisze, a potem się to odsuwa w czasie. I wówczas pojawia się konflikt. Co wójt Limanowej zrobił w tym kierunku, by pogodzić ludzi i zabezpieczyć drogę pani Górki? U nich nie ma równego traktowania ludzi. To jest próba zrobienia z drugiego całkiem uzależnionego od władzy i pokazania, kto tu rządzi. W ten sposób można zniszczyć każdego, jeśli tych metod nie będzie znać społeczeństwo.
K: Może właśnie o to chodzi, by mieszkańcy byli podporządkowani władzy i sami nie mieli prawa głosu w sprawach ważnych dla nich samych? Jakie widzi Pan rozwiązanie?
WW: Mieszkańcy muszą znać człowieka i wiedzieć na kogo głosują, kogo wybierają, że osoba na którą głosują, chce coś zrobić dla dobra wspólnego, że nie jest przekupna. Trzeba zachęcać wszystkich do wzięcia udziału w wyborach. Bo obecny układ jest zadowolony z tego, że im mniej osób pójdzie zagłosować, to większe szanse ma przekupiony układ, bo przekupieni idą z obowiązku i wdzięczności za przekupstwo, a ludzie zniechęceni aktualną władzą, często zrozpaczeni, najczęściej nie idą do wyborów.
K: Wracając do Pani Anny Górka, przecież wójt zna trudną sytuację tej rodziny.
WW: No właśnie dotyka pan bardzo ważnej kwestii w tej sprawie. Wójt doskonale wie, że pomówienia pod adresem pani Anny są bardzo niesprawiedliwe i nieuczciwe. Wie, że pani Anna jest osobą bardzo cierpiącą – ma schorowane serce, ale jakże dobre i wrażliwe na ludzką krzywdę. Wie także, że jej mąż jest po wypadku. Ja pierwszy raz poznałem panią Annę na ostatniej Sesji Rady Gminy, po paru dniach pani Anna zwróciła się do mnie o pomoc. Podchodziłem bardzo ostrożnie do sprawy, dokładnie ją analizując. Kiedy przeczytałem pismo skierowane do wójta, że chce przekazać nieodpłatnie grunt na rzecz poszkodowanych przez osuwisko w Kłodnym, kiedy widziałem z jaką chorobą mierzy się pani Anna, to nie mogłem uwierzyć, że to nie dociera do wójta, jak również do przewodniczącego rady. Przecież oni próbowali ją skompromitować za wszelką cenę, mając całą wiedzę o sytuacji tej rodziny.
K: To jest zastanawiające, skąd ten upór u wójta i radnych? Każdy kto kieruje się literą prawa i zdrowym rozsądkiem już dawno wybudowałby fosę przy drodze pani Ani.
WW: Wiedzieli, że człowiek, który pisał komentarze na portalu, rzucając oszczerstwa pod adresem tej rodziny, musiał przeprosić publicznie na tym portalu. Prywatnie wiem, że ktoś dodatkowo maczał w tym palce, aby zniesławić dobre imię pani Anny. Do czego dodatkowo się posuwano nawet w zeznaniach, aby pomniejszyć wiary godność pani Anny. Nie sposób pisać o tym publicznie, to jest stalinowska metoda manipulowania ludźmi. I po co się do tego posuwać, jak wystarczy wykopać kawałek fosy na drodze gminnej, aby z tej drogi woda nie spływała na drogę prywatną pani Anny i jej męża i sprawa załatwiona. Czy to naprawdę dużo? Przecież wystarczy tylko trochę dobrej woli.